Translate

czwartek, 18 sierpnia 2011

Zagadka ;]

Co to będzie? ;]





Mój pierwszy filcowy tworek. ;]

Miała być kuleczka, ale się rozpędziłam.



Teraz robię projekt specjalny, który pozostanie tajemnicą jeszcze przez jakiś czas. ;)
Jak odzyskam dostęp do mojego laptopa obrobię fotki. Na razie wrzucam te nieobrobione potwory.
Za radą koleżanki z piaskownicy, postanowiłam też stworzyć swoją happy playlistę.
Przewertowałam w pamięci całe moje życie i doszłam do wniosku, że najlepiej chyba działają na mnie piosenki z czasów mojego dorastania. Czasy pierwszych miłości i beztroskich lat szkolnych.
Zaopatrzyłam się więc w takie perełki jak Modern Talking, A-ha, Falco, Tears For Fears, Sandra, Alphaville, OMD, Limahl i mnóstwo innych.
Na razie pierwszą reakcją są jednak łzy. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale nie mogę przestać beczeć, kiedy tego wszystkiego słucham.
Tak, to były szczęśliwe czasy. Nawet jeśli umierało się czasem z miłości. :)

sobota, 13 sierpnia 2011

Z nudów

Pomiędzy załatwianiem spraw w polskich urzędach i robieniem rewolucji renowacyjnych w domu, przychodzi taki czas, że ani internetu ani tv (bo głupoty same tylko) postanowiłam zatem zaszaleć i zamówiłam sobie pierwszy w moim życiu zestawik do filcowania. ;]
Pozazdrościłam Gabi i innym filcomaniaczkom i zdecydowałam się spróbować.
Moje koraliczki zostały w Szkocji więc nie pokolczykuję sobie dla relaksu. :(

Mam nadzieję, że przesyłka dojdzie szybko.
A wogóle to chce mi się już do domu w Edinburghu.
Choć już sama nie wiem gdzie mój dom.
Nostalgicznie jakoś mi ostatnio. I wiem, że i tak będzie mi bardzo trudno wyjechać z Polski tym razem.
Czuję, że coś się kończy nieodwracalnie.
Nie jestem dość silna.



Zioła, ziółka c.d


Zakupy :)




Gotowy szampon :)
Mydlnica, pokrzywa i skrzyp polny. Pachnie nieciekawie i nie pieni się, ale jest w 100% naturalny.
A gdyby tak dodać jajko? ;> Pieniło by się pierwszorzędnie i dodało by wartości, hmmmm...Tylko nie wiem jak z terminem ważności by było, bo samo ziołowe cudo można w lodówce potrzymać kilka dni.
Najlepiej jednak gotować takie ilości by zużywać na bieżąco. Tak mi się wydaje, że świeże mimo wszystko, najlepsze.

środa, 3 sierpnia 2011

Zioła, ziółka

Właśnie odebrałam z apteki zamówione kilka dni temu zioła.
Zamierzam wyprodukować swój pierwszy szampon :) i pożegnać na zawsze chemię kupowaną do tej pory.
Moja znajoma Jacqueline DuBois, która jest oficjalną czarownicą San Clemente w Kaliforni, powiedziała w jednym z jej niesamowitych videoblogów, że nigdy nie zastosuje na swoją skórę niczego, czego nie włożyła by do ust.
Z kolei inna moja znajoma czarownica Charlie powiedziała, że w prosty sposób można się przekonać, jak wszystko co na siebie nakładamy trafia do naszego organizmu.
Wystarczy posmarować sobie to miękkie miejsce poniżej krtani świeżym czosnkiem. :)
Po około 2 godzinach powinniśmy poczuć u siebie czosnkowy oddech i będzie nam się czosnkiem 'odbijało'.
Ponieważ utknęłam w Polsce na około miesiąc czasu, będę zajmować się produkcją preparatów ziołowych na użytek własny.
Efektami pochwalę się już niedługo.